O godzinie 20:00 28 lutego AD 2013  rozpoczął się vacat na Stolicy Piotrowej.  Od tej daty wszyscy  wierni Świetego Powszechnego Kościoła Katolickiego jesteśmy sedekwakantystami. 

sede vacanteZatem czas na chwilę reaktywować bloga.

Oczywiście tak ważne wydarzenie w życiu Kościoła jak konklawe budzi wielkie zainteresowanie wiernych ale i wrogów Kościoła. Szczególnie teraz, w tym gorącym czasie jak na dłoni widać komu naprawdę zależy na dobru Kościoła, a to traktuje go jako ostatnią tamę chroniącą świat przed zwycięstwem  jego księcia.

Nie oszukujmy się, ci którzy mówią jednym głosem z wrogami Kościoła życząc sobie papieża otwartego na kwestię obecności kobiet w Kościele, kwestię zniesienia celibatu, kwestię rzeczywistej kolegialności Kościoła, kwestię zmiany nauczania Kościoła w zakresie rodziny, prokreacji i bioetyki – Ci ludzie życzą sobie demontażu papiestwa i Kościoła w ogóle, zastąpienia Wikariusza Chrystusowego wyluzowanym sympatycznym dziadkiem, doradcą premierów i prezydentów, który za pośrednictwem mediów może zrugać któregoś z Wielkich za „łamanie praw człowieka”. Marzy im się  taki rezydujący w Watykanie katolicki odpowiednik pogańskiego Dalajlamy – którego nikt nie słucha, ale przez wzgląd na historię  jego urzędu należy mu się jaki taki szacunek. Finalnie i tak przeciętny nastolatek skojarzy tą aurę dziwnego szacunku jaką otoczony miałby być ten watykański starzec jako podobną do dostojeństwa Gandalfa, Mistrza Jody czy innej postaci popkultury.

Głęboko wierzę, że pobożne życzenia modernistów i wrogów Kościoła spełzną na niczym i ostatecznie zwycięży Ten który Kościół założył, a przecież Ten obiecał, że bramy piekielne  go nie przemogą.

Jutro pierwszy dzień konklawe. Według „watykanistów” i „ekspertów”  dojść ma na nim do starcia dwóch kandydatów, różniących się zasadniczo co do roli kurii rzymskiej w Kościele. Na szczęście, a może niestety po przeciwnych stronach nie stanie integrysta i modernista, ale raczej dwie wizje doczesnej organizacji Kościoła.

Nie odkryję Ameryki stwierdzeniem, że ani faworyt „kurialistów”  JE kard. Sherer ani faworyt „reformatorów” JE  kard. Scola nie są kandydatami Tradycji katolickiej. Zwycięstwo każdego z nich może jednak paradoksalnie oznaczać faktyczny zmierzch papiestwa w jego dotychczasowej formie i początek ery koncyliaryzmu.

Jeżeli wierzyć medialnym spekulacjom, to wybór kard. Sherera oznacza zachowanie status quo w Kurii Rzymskiej i zgodnie z zasadami romanita wyciszenie  tzw. Vatikaleaks.  Może to odbyć się za cenę wzmocnienia Komitetów Centraln… tfu Konferencji Episkopatów w poszczególnych „Kościołach lokalnych”, czyli  dalszych koncesji na rzecz koncyliaryzmu. To może oznaczać słabą władzę papieską i wszechwładny Sekretariat Stanu i silne rzymskie dyskanterie z przełożeniem na wzmocnienie lokalnych  KC vel KE.

Z kolei wybór kard. Scoli to osłabienie  kurii rzymskiej, kosztem czego? Biorąc pod uwagę poglądy purpurata i jego dialogowanie z innymi kulturami oraz „otwartość” – za pewne również kosztem koncesji na rzecz lokalnych kół dyskusyjnych biskupów (czyt. Pozakanonicznych tworów – Konferencji Episkopatów krajowych). W tym wypadku dobre chęci nie muszą oznaczać dobrych owoców. Reforma kurii w atmosferze oczyszczania z wiekowych brudów może być zapowiedzią nowej rewolucji w kościele. W tym wypadku do przełożenia władzy bezpośrednio na lokalne KE dojdzie bez pośrednictwa Kurii Rzymskiej, czyli słabe papiestwo, słaba kuria rzymska i scedowanie ogromnej władzy na rzecz „Kościołów lokalnych”.

Równie dobrze powyższe scenariusze mogą okazać się całkowicie chybione, zaś każdy z wymienionych kardynałów jako papież może dokonać tego czego zdał się oczekiwać Benedkykt XVI po swoim następcy –wyjaśnienia niedawnych skandali oraz ukarania winnych bez błysku fleszy oraz reformy Kurii ale z przywróceniem silniejszej władzy papieskiej.

Możliwy jest oczywiście scenariusz  jaki już  miał miejsce w czasie Konklawe 1978 r. tzn. patowy klincz pomiędzy konserwatywnym integrystą abp. Giuseppe kard. Sirim a abp. Giovannim kard. Belnellim. W tej sytuacji Kolegium Kardynalskie postawiło na kandydata na pozór egzotycznego jakim był późniejszy bł. Jan Paweł II abp. Karol kard. Wojtyła.

Stąd takim pojednawczym, egzotycznym mandatem może być abp. Malkolm kard. Rajinth   Albert Malcolm kard.  Ranjith. Ech … kardynał Rajith jako Pius XIII…

A na razie pozostaje kontynuowanie ogłoszonej przez abp. Fellaya FSSPX nowenny modlitewnej w intencji wyboru papieża jaka miała miejsce w dniach 1-9 marca br.[i]